Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/92

Ta strona została uwierzytelniona.

I ugrzązł na dnie. Na moście usłyszy
Nadobna Ellen głos: Więc już się stało?

Jak zwierz raniony, biegła Eleanor
Pustym rozłogiem; jak pocisk, wyrzucon
W nocy, śród gęstych trafia mroków, w strasznej
Tak biegła trwodze ku swemu domowi.

Na łoże padła, na łoże rozkoszy,
Gdzie ongi brał ją w objęcia małżonek.
«Trwogo niewieścia!» krzyczy; «groźny książe!»
Drogi małżonku! O nieszczęsna Ellen!

Mąż mój był jako kwiat na skroniach wiosny!
Życie jest wątłe jako kwiat! O Śmierci,
Upiorna Śmierci! weź-że precz tę rękę!
Szukasz-li kwiatów dla swych strasznych świątyń?

Mąż mój był jako gwiazda na niebiesiech,
Którą ściągnęły z góry złość i czary!
Mąż mój był jako dnia rozwarte oko,
Gdy wiatr zachodni muska wonne kwiaty.

Mrok go ogarnął, jak letnie południe
Zaćmiewa chmura; padł jak dąb podcięty;
Niebiosów tchnienie mieszka w jego licach!
O Eleonor, przepełna boleści!»

To powiedziawszy, w górę wzniesie głowę
I obok siebie krwawą ujrzy chustę.
I w stokroć większej jeszcze ujrzy trwodze,
Że się ta chusta rozwinęła sama.