Strona:Poezje Michała Bałuckiego.pdf/116

Ta strona została uwierzytelniona.

Jak gdybym nie do grobu szedł: lecz tańczyć walce;
I zapalono przy mnie świec dwadzieścia cztery,
Którym obcinał knoty dziad nucąc pacierze, —
A ludzie szli przyglądać się, jak w trumnie leżę. —

I słyszałem głos obcych i znajomych osób,
Jak przez trzy dni sądzili mnie w przeróżny sposób,
Jedni złym, drudzy dobrym zowiąc mnie człowiekiem,
Że rad byłem, gdy trumnę nakryto już wiekiem,
Że już nie będę ludzkim gadaniem nudzony.

Niedługo potém z wieżyc zajęczały dzwony —
Orszak ruszył na cmentarz wśród deszczu i błota.
Wtedy duszę mą ciężka objęła tęsknota,
Za tą ziemię, com rzucał i było mi strasznie,
Gdym pomyślał, że światło dnia za chwilę zgaśnie,
I że świat ten grobowe zasłonią mi ciemnie —
Że ci, co szli za trumną, powrócą bezemnie,
Będą śmiać się, weselić, żyć i chodzić wszędzie,
I bawić się, jak przedtém — a mnie już nie będzie.
I gdy trumnę spuszczano do grobu, a potem