Strona:Poezje Michała Bałuckiego.pdf/147

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale smutnie skończę o niéj gadkę,
Gdy wam powiem: panna biedną była,
I przy sobie chorą miała matkę,
I dla ludzi za pieniądze szyła,
I tém siebie i matkę żywiła.

Lecz niech wam się zaraz łzy nie marzą,
Co z westchnieniem płyną bladą twarzą
I ku wczesnéj prowadzą mogile;
Bo w tym domku biednie, ale schludno,
I cichego szczęścia było tyle,
Że obdzielić byłoby nietrudno
Tysiąc takich, którym świat zazdrości
Głośnych uciech i głośnéj radości.
O! im było dobrze w téj chudobie,
Jak gołąbki kochały się obie.

Po południu w święta i niedziele
Pan Stanisław czasem u nich bywał,
Z matką, z córką ugadał się wiele,
Pośmiał trochę, albo co czytywał,
Lub rysował dla panny Anieli