Strona:Poezje Michała Bałuckiego.pdf/170

Ta strona została uwierzytelniona.

Trza pojutrze“ — Tu zakaszlał chory,
Tak, że na twarz wybiegły kolory.

Wtém przed bramą powóz się zatrzymał.
Chory niecierpliwił się i zżymał;
Lecz miast gości, stanęło w komnacie
Młode dziewczę, które wy już znacie.
Zosia było na imię panience,
W krótkiéj jeszcze chodziła sukience,
Jasne włosy jéj w loczki się wiły,
Koło wązkich ust dwa wdzięków dołki,
A nieśmiałe oczka tak się kryły
Pod powieki, jak w trawę fijołki.
„Któż przyjechał?“ spytał brat przybyłą.
„Nikt braciszku, rzekła smutnie, skromnie,
„To z klasztoru przyjechali po mnie,
„Przyszłam cię pożegnać...“ Łzy czuć było
W drżącym głosie, wstrzymywane siłą.

Straszna chwila pożegnania była
Brata z siostrą, co się tak kochali.
Ona świeża, jakby kwiat konwalji,