Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.
Jeszcze ujrzeć chciał za Wisłą chatkę,
I pożegnać Anielcię i matkę. —
Właśnie tam się miał wybierać z rana,
Gdy w tém ujrzał wchodzącego Jana
Na poddasze do jego izdebki.
Jan był rybak, człek mowny i łowny,
Siwy, łysy, ale jeszcze krzepki.
Gdzie zawitał — tam śmiechu bez miary,
Bo znał różne dykteryjki stary.
Ale dzisiaj coś w poważnéj minie,
Długo ręką gładził po łysinie,
Aż rzekł: „Siądźno, panie Stanisławie,
Bo o ważnéj mam pomówić sprawie,“