Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/157

Ta strona została przepisana.

Za pokarm, dłonią podany życzliwą!
Z nowemi siły, chwycę sierp do ręki
I do wieczora może skończę żniwo.
A jeśli żniwo pracowitej ręce
Pan Bóg dozwoli dokonać zawcześnie,
Do was przyniosę dożynkowe wieńce
I wam zanucę dożynkowe pieśnie.

Żniwo pieśniarza, to żniwo nielada,
Bo serca ludzkie jak kłosy pożyna;
Zawsze go słucha uprzejma drużyna,
A on jej łzami, on sercami włada.
............
Słuchacze moi, ziomkowie współcześni!
Czułem tę prawdę w mym zawodzie całym:
Ze strachem szedłem do ołtarza pieśni,
Ze strachem w struny serc waszych trącałem.
Choć niedołężne, ile siły mogą,
Lecz czyste chciałem wydobywać tony.
Śpiewałem najprzód moją Litwę drogą,
Jej pola, wioski i jej lud rodzony,
Jej uroczyste i powszednie chwile,
Jej ciche dworki, kościółki, cmentarze;
Chciałem się wpatrzyć w jej praojców twarze,
Wsłuchać się w serca, co już śpią w mogile.
Co oko zajrzy, co ucho podsłucha,
Brałem do serca widoki i dźwięki;
Potem z krwią serca, z ogniem mego ducha
Rzucałem na świat w postaci piosenki.
Bóg ją przeżegnał, Litwa wysłuchała,
Wszędzie jej w Litwie dano dach ochrończy...
............
Sierpień 1858. Piotrków.