Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/242

Ta strona została przepisana.

Hej! z doliny aż do wzgórka
Bieży głos donośny,
Jak ptaszyna, jak wiewiórka
Po gałęziach sosny.
Hop! hop!

Może jękiem w leśnej ciszy
Zawtóruje echo,
Może dola jęk posłyszy,
Odhuknie pociechą,
Hop! hop!

Boże, Boże! nie pomoże
Ni echo, ni drzewa:
Wiatr zahuczał w głuchym borze
I mój głos odwiewa.
Hop! hop!

Boli serce, cóż za dziwy?
Niech już sobie boli:
Zerwiesz piersi nieszczęśliwy,
A nie zhukasz doli.
Hop! hop!

Piosnko moja! ej, nie tobie
Stłumić głos niebieski!
Wracaj jęczeć sama w sobie
Z pod piersiowej deski.
Hop! hop!

1850. Załucze.



FRAGMENTA Z KSIĄG HIOBA.


ROZDZIAŁ I.

Vir erat in terra Hus nomine Iob, et
erat vir ille simplex, et rectus ac timens
Deum, et recedens a malo.[1]

W krainie wschodniej, co się Hus nazywa,
Mieszkał mąż Hiob za dawnego wieka;

  1. Przypis własny Wikiźródeł Vir erat in terra... (łac.) — w przekładzie: Żył w ziemi Hus człowiek imieniem Hiob i był mąż ów uczciwy, prawy, bogobojny i unikający zła. (Hi 1, 1).