Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/427

Ta strona została przepisana.

Jest to panować nad dziką potworą,
Jest to gruchotać dzikiego bawoła,
Jest to ucinać złym gadzinom głowy.
Otwarta dobroć przemawia ci z czoła,
Słynnyś pogodą twarzy i rozmowy.
Jednak, choć dobroć jest twoim nałogiem,
Umiesz być srogi, gdy potrzeby każą.
Zawsześ pobożny, cnotliwy przed Bogiem,
Wiarę i miłość pod pilną masz strażą.
Małaż to praca walczyć z różnowierce,
Bronić od wilka Chrystusa owczarnię?
Małoż tu trudu dać krajowi serce
I plon ojczysty zbierać w pięknem ziarnie?
Któż po Zygmuncie najwięcej dał pracy?
Kto w naszej łodzi siadywał przy sterze?
Cieszcie się zatem, waleczni Polacy!
W Krzyckim ojczyzna pierwszą chlubę bierze.
Bierzcie otuchę, ludy tej krainy!
Was najświętsze czekają nadzieje;
Już wam nie zamrą wielkie ojców czyny,
Kiedy je Krzycki nadobnie opieje.
Jak niegdyś Grekom za sprawą Homera,
Albo Rzymianom przez pieśni Marona,
Tak wam dziejowa rozjaśni się sfera
W pieśni Krzyckiego, co nigdy nie skona;
Bo pierwej zginąć Herodota pracy,
Trudom Padewca podlegnąć zagubie...
Cieszcie się zatem, waleczni Polacy!
Otwarte wrota narodowej chlubie.
Pierwszy dank służył Auzońców imieniu,
Albo gdzie Renu czyste wody płyną...
..................
W polu cię bitwy sąsiady poznały,
Dzisiaj muzami zasłyniesz na świecie —
Krzycki ci doda nowy rodzaj chwały.
Za jego wzorem nasza młódź ojczysta
Pośpieszy muzom dać ofiary święte;