Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/479

Ta strona została przepisana.

Nie tylko wojsko, lecz w jednymże razie
Został dwoisty tryumf osiągnięty:
Hetmany wojska i najstarsze kniazie
Wziąłeś, skowałeś żelaznemi pety.
................


XLV.

Wzmocniono mury, osypano wały,
Miasto nieśpiące opasano wartą,
W obronnych basztach nabito wystrzały
I krzepkie bramy na głucho zaparto.
Gotują strzelbę straszną a wspaniałą,
Tu słychać okrzyk, a tu oręż brzęczy;
Słowem, zebrano zasobów niemało,
Aby wytrzymać napad oblężeńczy.
Lecz skoroś przybył, zadrgały ich nerwy,
Bo szturm rycerski przypuściwszy biegle,
I mierząc strzelbę armatnią bez przerwy,
Kamienne ściany kruszyłeś po cegle.
................


XLVII.

Sprzyjał ci dalej twój oręż wyborny,
I los ci płużył w najpierwszej jutrzence,
Bo w tejże chwili ważny punkt odporny,
Warownia Suza zdała się w twe ręce.
Pomijam inne, bo i któż policzy
Pobrane miasta, pokonane rzesze?
Raczej na powrót (jako serce życzy)
Za królem moim pod Połock pośpieszę.
Miasto wcielone do ojczystej niwy,
Niechaj się samo wywdzięczy, wysłowi,
Jako je przyjął monarcha życzliwy,
I ile danku winno jest królowi,