Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/504

Ta strona została przepisana.

Dlaczego się lękasz, dziewico godowa?
Bądź śmiałą od wrogów przy swoim bogdanie!
On ciebie osłoni ramieniem, jak tarczą,
Nie na dzień, nie na rok sądzony ci gwoli;


Antistrophe III.

 
Lecz póki godziny żywota wystarczą,
On wieczny i wierny towarzysz twej doli.
Twojego rodzica ucieszą się oczy,
Gdy z czasem przytuli do piersi swych wnuka,
I dziatwa kochana kołem was otoczy,
Do serca waszego o miłość zapuka.
Jak winna latorośl, co bujnie, groniasto
Przy chacie rolniczej wije się u strzechy.
Ty wydasz owoce, dostojna niewiasto!
Dopełnisz niepłonnej małżonka pociechy.


Epodos III.

 
Ojczyźnie urosną z nich służby!
O! takie ci wróżę koleje!
Choć zda się uciekasz od wróżby
I lice twe wstydem kraśnieje.
Nie płoń się, bo temi myślami
Małżonek się pieści z rozkoszą.
O! ileż to głosów za wami!
O! może wam szczęście wyproszą!
Więc żyjcie szczęśliwie i dojdźcie do celu!
Cna paro, poczynaj swe życie w weselu,
I Bóg ci błogosław na długo!
Przy lirze śpiewał Krzysztof Klabonus, muzyk królewski.




DO JĘDRZEJA PATRYCEGO.


Dum saepe me gementem
Et improbi nocentes.


Słysząc, jak często kwilę,
Widząc, że cierpię tyle