Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/512

Ta strona została przepisana.

Nieraz biedni bożkowie muszą po kolei
Tułać się, jak wygnańcy, od kniei do kniei.

Śpiewano w Zamchu dnia 8 maja Roku Pańskiego 1578,
podczas bytności króla Stefana.




V. ORFEUSZ SARMACKI.


Quae spes, o cives, quae mens in pectore vestro est.


Rodacy! skąd ten pokój w waszych sercach żywie?
Wierzcie mi, dziś nie pora zasypiać leniwie,
Dziś nie pora na tańce, na Bachowe gody,
Na praktyki tajemne, waśni i niezgody,
Na schadzki i narady, na popisy zbrojne; —
Skierujcie myśl poważną na cele przystojne.
Oto wróg, stojąc we drzwiach, znać o sobie dawa!
Nie z jednej strony wojna, nie z jednej obawa.
Jeden od wschodu słońca najezdnik ochoczy
Stawia nogę we strzemię i szablicę toczy;
Drugi wróg od północy, w widokach łupieży,
Brnie przez śnieżne sumioty i ku Polsce bieży.
Świadom waszej gnuśności, śmiało liczy na niej,
Z nim przyjdą, choć sojuszem przymierza związani,
Co w uściech noszą pokój, a pod sercem gady,
Czyniąc na nas zazdrosne, mordercze układy.
A tyran Azyatów? przypomnijcie sami,
Puścił na morze Jońskie żaglów tysiącami,
Dawno już zajął Rodos, a i w tamtej chwili
Wasi ojcowie o nim ze strachem mówili.
A dziś już w naddunajskim króluje narodzie,
I rozparł się mocarsko na lądzie i wodzie,
Dziś i nad rzeką Tyrem krainy przywłaszcza,
I na ziemię podolską czyha jego paszcza.
Tyle mieczów nad tobą, tyle zębów zgrzyta,
A ty, gnuśny Sarmato, śpisz jak Sybaryta!
Spaćże pora? o zbudź się! wszak dosyć się spało,
Omyj twoją źrenicę, we śnie zaropiałą!
Rozbudź się, weź twój koncerz i pójdź w Imię Boże!