Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/591

Ta strona została przepisana.
ODA VII.
Do książąt państwa rzymskiego.
O wyjarzmieniu prowincyi greckich.


An non supino semper in otio
Perdemus aevum.


Przecięż niezawsze gnuśne próżnowanie
Trzymać nas będzie od wieka do wieka;
Pora już powstać — powstańcie, Rzymianie!
Wyjarzmić państwo okutego Greka.
Siądźcie w okręty i uderzcie w wiosła
I płyńcie z Bogiem gdzie stara Hellada.
Woda życzliwie będzie nawy niosła,
A wiatr życzliwy kierunek im nada.
Jeden drugiemu ochoty udzielcie,
A jeśli żołdak myśli o jurgielcie,
Niech idzie śmiało, żołd się nie wyśliźnie,
Niech idzie śmiało, nie zwiedziem go chytrze.

Bo gdzież pieniądze? gdzie złoto obfitsze,
Niźli na starej bogatej Greczyźnie?
Byle żelazo i ręka z zapałem,
A złoto łacno znajdziemy nareszcie.
Kto będzie umiał rusznicznym wystrzałem
Zdobywać skarby na bogatem mieście,
Nagrodzi pracę, skoro wejdzie w mury,
Bo weźmie łupem bogactwa i dziwy,
Nie będzie łaknął tyryjskiej purpury,
Ni cypryjskiego wina i oliwy.
Tylko w szeregi Turków i Mongołów
Sypnijmy gradem śmiercionośny ołów,
Tylko podstąpim pod ich twierdzy wrota,
I w cztery ognie armatnie uderzym,
Aż krzepka cegła na pył się zgruchota.
Tam, rozgrzebując zwaliska popsute,
Znajdzie bogactwa, kto się brać nie leni;
Znajdziemy skrzynie łańcuchami skute,
W nich pełno zołta i drogich kamieni.