Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/661

Ta strona została przepisana.

To prawy bogacz, kto nic nie posiada
Okrom sam siebie;
Wesół wędruje, gdzie mu iść wypada
Gwoli potrzebie.

Ja nic nie pragnę, więc na czem mi zbywa?
O wczasu chwilko!
O święte gaje! o wiosko szczęśliwa!
K'wam wzdycham tylko.

To moje państwo, te wzgórki, te błonie, —
Ty inak marzysz.
Ja lubię cienie — patrz oto na stronie
Cień, mój towarzysz.

A choć mię zbójca obedrze na drodze,
Mało skorzysta.
Niech sobie króle frasują się srodze,
Moja myśl czysta.




ODA X.
Do fiołków, którymi w maju uwieńczono głowę
Dzieciątka Jezus.


Aurora veris...


Jutrzenko wiosny! kwiatku jedyny!
Opasuj czoło miłej Dzieciny.
Na co mu perły, na co mu złoto?
Na co brylanty czoło mu gniotą?

On, który serca pokorne baczy,
Przyjmie chętliwie i dar żebraczy,
Chętnie nędzarzów k'sobie przytula.
Kwiatów na skronie! kwiatów dla Króla!




ODA XI.
Do zefiru.


Aura, quam veris tepor et serena.


Wietrze! co służysz trackiej ziemi gwoli,
Czysty oddechu wiośnianego nieba,