Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/735

Ta strona została przepisana.

Zwalczeni przez Zygmunta, ich ziemia w pożarze,
Ugięli przecież karków, nakłonili twarze.
Oto ojciec ojczyzny, zbawca starej sławy,
On wskrzesił sprawę polską ciosem swej buławy!

O dziewico szczęśliwa z tak pięknego stadła!
Ochoczo przyjmuj dolę, co na cię przypadła!
O szczęśliwa dziewico, dzisiaj poślubiona!
Królu! miłą małżonkę przyciśnij do łona!
Bogdajby w krótkim czasie dozwoliły dole,
By na zamku królewskim igrało pacholę!
Zygmunt nadzieja państwa — niechaj ta dziecina
Nam obliczem i sercem ojca przypomina,
Niech idzie jasną ścieżką, kędy chodzą męże,
Niechaj świat zwyciężony w swój zakon zaprzęże!




II.

List do Najjaśn. Pana Zygmunta, króla polskiego
i wielkiego księcia litewskiego, wodza nigdy nie-
zwyciężonego, w imieniu cnej Barbary, królowej
i małżonki, po odniesieniu zwycięstwie 1514 r.


Qua solet in densa turtur miserabilis ulmo
Voce queri, carum dum vocat orba marem...


Jak w gęstym wiązie turkawka jękliwa,
Wdowiem gruchaniem małżonka przyzywa,
Takiemi jęki i we dnie, i w noce,
Ja smutna wdowa narzekam, gruchocę.
Gdy Mars cię wezwał w daleką gdzieś stronę,
Straciłam rozkosz, straciłam obronę.
Królu przemożny, gdym była w obawie,
Czy dobra dola poszczęści twej sprawie,
Twe listy z wojny, jak dobra otucha,
I łzy otarły, i wzmogły mi ducha.
Zmogłeś zastępy, i wróg twój znękany,
Liczne pojmałeś książęta, hetmany,