Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.
19

Łazienek, rozkochana do niedawna w wspaniałych przeglądach wojsk polskich, ubóstwiająca Aleksandra pierwszego, dumna niesłychaną brawurą polskich Napoleoników, — była wprawdzie zdolną życiem swych dzieci szafować, magnacką dłonią składać ofiary na ołtarzu ojczyzny, mogła stworzyć olśniewający, wybuchowy czyn w zaparciu się siebie, z zaciekłym oporem sypać szańce obronne i wały, ale ta Warszawa — to serce narodu — była za słaba, by w czasach pogromu ostać się pod obuchem w bezmyślnej beztrosce nieprzewidzianych klęsk.
To jedno jest pewnem, że Warszawa po 1831 r. przestała być sercem Polski, popadła w jakiś kataleptyczny stan odrętwienia. Rozłożyła się na łożu męczeńskiej bezwoli, urządziła wspaniały — w dziejach ludzkości niebywały exodus, z całą okazałością i honorami przeniosła się na obcą ziemię, jęła się odgrażać, konspirować, gadać bez końca, gdy milczenie było nakazane, milczeć bezradnie, gdy się na nią oczy zwracały; rozpadała się w cuchnącej nędzy i utrapieniu ducha na dziesiątki wzajem z chorą zaciekłością zwalczających się partyi — piękna, senatorska, magnacka Warszawa wyżebrywała audyencye na obcych dworach, butna i dumna jeszcze do niedawna, rozpościerała swoje łachmany w przedpokojach zagranicznych ministeryi.
Smutne i bolesne w swem istotnie warszawskiem zaślepieniu, niedołęstwa i dziecinnej ufności są dzieje emigracyi.
Po roku 1831 istotnem sercem Polski stał się Poznań, mężnem, wytrwałem, nieustraszonem sercem.
Wprawdzie warunki w Poznańskiem, w jakich duch narodu teraz jął się rozwijać, były szczęśliwsze, aniżeli w Galicyi podczas rządów Kriegów lub Langenauów, nie było tej srogiej katowskiej niewoli, jak w Królestwie, ale żelazna ręka prezydenta Flotwella była dość silna, by wszelkie zakusy myśli polskiej w zarodku zdławić, gdyby nie był Flotwell napotkał na iście wybrany rząd dusz, w których poza ofiarnością bezgraniczną, poza zdolnością