Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/30

Ta strona została uwierzytelniona.
28

I módz zajrzeć do mieszkania Karola Marcinkowskiego, w którem, jak Wł. Bentkowski opowiada, „ruch czysto lekarski zwiększał się i urozmaicał bezustannymi odwiedzinami obywateli miejscowych i przyjezdnych, uczonych, artystów, profesorów, młodzieży i kobiet“, mieszkania, które, jeżeli gospodarza nie było w domu, stało zawsze otworem dla bliższych znajomych i gości — módz się przysłuchać w ciasnych, a tak niezmiernie sympatycznych izbach, przylegających do handlów win, takiego Pfitznera naprzykład, namiętnym dyskusyom między młodzieżą nad systematami filozoficznymi Hegla, Schellinga, Schleiermachera, módz widzieć eksperymenta chemiczne czy też fizyczne dr. Mateckiego, wcisnąć się za kulisy teatru Wężyka, siąść w redakcyi „Tygodnika Literackiego“, być obecnym przy założeniu Towarzystwa Pomocy Naukowej — czyż można sobie większą rozkosz, większe podniesienie i pokrzepienie ducha wyobrazić?!
Woła Norwid w swoim „Prometheideonie“: „Nie ten, który z rdzy pancerz oskrobie, albo w mogiły dawnej zajrzy trzewie, a prochom dawnym spoczynek naruszy, wiek pomknie, lecz ten, kto się dotknie duszy!“
Słusznie, bardzo słusznie!
Ale Poznań umiał nie tylko rdzę z pancerzy oskrobywać, w całym ich niepojętym blasku współczesnym i potomnym pokazać, umiał głębiej i sumienniej i bez porównania uczciwiej w trzewia dawnych mogił zajrzeć aniżeli dotychczas się na to ważono, i prochy do nowego życia wskrzesić i do nowej chwały, umiał tajemnicze runy przeszłości odgadywać i odcyfrowywać zatarte hieroglify, lecz Poznań właśnie wtedy dotykał duszy polskiej z taką żarliwą miłością, z takiem namiętnem pragnieniem, by wcielić się w nią całą, że ten kto napisze oną wyśnioną, z tęsknotą oczekiwaną monografię życia duchowego Poznania między 30 a 50 rokiem, napisze jedną z najwspanialszych kart życia „Duszy Polskiej“.