Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.
31

skiem i twierdził, że Poznańskie cofnęło się z przerażającą szybkością pospiesznego pociągu wstecz aż w ciemne mroki trzynastego stulecia.



Ale nie potom zabrał głos, by rozbierać przyczyny upadku życia duchowego w Wielkopolsce, daleki jestem od roztrząsania sumień tych, którzy mu prawie doszczętnie na ziemi wielkopolskiej zamrzeć pozwolili, za śmieszną fanfaronadę, uważam chełpliwość innych dzielnic Polski, którzy Poznańskie Beocyą szkalują, nie przychodzę z żadną krytyką, ani śmieszną chęcią pouczania, ale z wesołą wieścią — istotną „gaya scienza“, że nadszedł dla Poznania czas, w którym całej zdumionej Polsce pokazać może, że świetne tradycye nie wygasły, że święcie zostały przechowane w bezpiecznem ukryciu, i pokaże, że ma dość siły, dość mocy i mocarnej woli, by je do nowego życia wskrześić i w zmożonym blasku objawić.
Nadeszła chwila, w której Poznań dowieść może, że ten jego półwiekowy sen, jego obojętność w sprawach, tyczących życia duszy polskiej w jej najwyższem i najszlachetniejszem objawieniu — Sztuce — to nie żaden upadek — to tylko wypoczynek po niesłychanych duchowych wysiłkach, jakich dokonał przez blisko lat dwadzieścia. Duch, który takiem gorącem tchnieniem ożywiał przez tak długi czas omdlały i beznadziejny lud i na nogi go dźwigał, musiał wytchnąć by nabrać nowych sił do tej wielkiej misyi, która go w przyszłości czeka — krew, która tak olbrzymim strumieniem przez tak długi czas cały organizm narodu przepływała, nie stęchła, nie skrzepła, ale odradzała się w ciszy i skupieniu, by, gdy przyjdzie czas, gorętszą jeszcze mocą mogła się wlać w te żyły narodu, którym krwi zabrakło.
Możne i zasobne społeczeństwo wielkopolskie stało się z najwyższego uznania godną ofiarnością przytułkiem