Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/41

Ta strona została uwierzytelniona.

rozbrat wśród szyderskich kpin z wszystkimi „ideałami“, „misyami“ i t. p. „bredniami“, nagle z nieprawdopodobną mocą olbrzymią wizyę przeszłości, do nowego życia wskrzesił dawno już pogrzebane ideały, tęczami płomienistych blasków rozłunił rycerską, bohaterską, do wszystkich ofiar i poświęceń rwącą się duszę polską — z grobowców królewskich, książęcych, biskupich sarkofagów, przydrożnych kurhanów, po całym świata obszarze rozsianych grobów wiekopomnych wojów, wywlókł na dzień jasny wielką i świętą przeszłość i odwrócił oczy narodu, wlepione z nabożną czcią w „złotego cielca“, wstecz, kędy już niszczący ogień konającej duszy polskiej trawił utracone raje.
Sienkiewicz uratował duszę polską — i takoż stał się potężnym Tyrteuszem, który zbudził ją wiekową surmą z błogiego snu duchowego zdrętwienia, umysłowej tępoty i zdechlizny, stał się jej wybawicielem z grzęzawiska starczego marazmu i materyalistycznego kretynizmu.
I na tego Sienkiewicza, męża opatrznościowego, powołuje się odezwa „Ostoi“: „O naszą kulturę“, w której dowodzi, że jedynem uczczeniem tego Tyrteusza, to nie dziecinne, wzruszająco naiwne wieczorki, połączone z deklamacyami, popisami wokalno-muzycznemi, ale spełnienie jego nie napisanego, ale całem życiem zbożnego wykonawcy woli wielkich wieszczów przypieczętowanego testamentu, by:
domierzyć posłannictwa, które na nim spoczęło“.
Tu w tej odezwie po raz pierwszy od dawnych czasów wyłania się znowu twarz onego, prostego żołnierza poznańskiego z 1831 r., którego wizerunek nam Kaczkowski skreślił, gardzącego wszelakim blichtrem i pstrokacizną dziecinną, a świadomego swego obowiązku, i do głębi przejętego jego ważnością.
Niechaj Kraków urządza wspaniałe pogrzeby — „c’est son métier“ — niechaj Warszawa przyoblecze się trady-