Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/46

Ta strona została uwierzytelniona.

ogniu, którym naród żyje — nie godzien jest nawet oglądać jakiegokolwiek tworu, z ducha poczętego: niechaj idzie raczej do londyńskiej mennicy i tam „napawa swe oczy w rozkosznem, drżącem upojeniu biletem na milion funtów szterlingów, który tam ponoć ciekawym pokazują.“
Czyn tylko z ofiary porodzić się może.
Ofiarnością i gorącem ukochaniem kultury polskiej, jedynej podstawy bytu narodowego w obecnych warunkach, znalazł wolny człowiek w Wielkopolsce grono wolnych ludzi i z drobnych zaczątków jęła się dźwigać instytucja obywatelska „Ostoja“: wspaniały gmach przyszłości, którego kontury w programie dodanym do pierwszego dzieła, jakie ta spółka w świat puściła: „Sity“ Jana Kasprowicza, już jasno i dokładnie się zarysowują.
Ponieważ nie wszędzie ten, dla budzącego się życia umysłowego w Wielkopolsce epokowy program, dotrze, albo, gdzie dotarł, mało może na niego zwrócono uwagi, więc daję go tu w związku z wszystkiem, com dotychczas powiedział, w całej rozciągłości: uwypukli się przez to niejako, i na tle moich własnych wywodów uzyska należyty relief.
Otóż program „Ostoi“, a raczej wytycznia dla pięknego odrodzenia się życia duchowego w Wielkopolsce:
„Twierdził ongi Kazimierz Brodziński, że ziemia polska jest rolą na trzy pola podzieloną: dwa już rodziły, „Wasza niwa (zwracał się tu do Poznaniaków) leży jeszcze odłogiem“.
Słowa jego mogły być słuszne przed 1830 rokiem. Ale właśnie w tym czasie między 30 a 50 r. ubiegłego stulecia wzięli się ojcowie nasi do uprawy zaległych odłogów, wielką ich część zaorali, posiew przyniósł bogaty plon, a jeżeli potem znowu jęło się zachwaszczać to nieszczęsne pole, było to winą nadmiernie ciężkich i wrogich warunków, które uniemożliwiły wszelaką pracę nad dalszą uprawą.