Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/54

Ta strona została uwierzytelniona.
52

oku, niż zaprzątanie sobie głowy w obecnej chwili książką lub obrazem.
Na to jest jedna tylko odpowiedź: ową tarczą „narodową“, owym mieczem „o wielkich celach“ jest pospolita gnuśność umysłu i bezprzykładne ubóstwo ducha.
Kto dzisiaj tak odpowiada na dążenia kulturalne twórczych jednostek narodu, ten to samo głosi w czasach spokojnych, wysuwając jedynie inne argumenty, mające osłonić ono umysłowe lenistwo i ducha skarłowacenie.
Społeczeństwo o tak wysokich aspiracyach, jak nasze, wydać musi z siebie ludzi, którzy zdołają wszystkie narodowe wartości ożywiać, a skoro czynić tego nie umiemy, wtedy jesteśmy społeczeństwem, chromającem czy w tym, czy w owym względzie.
Kto Polskę w sercu nosi, ten nie odzywa się z niechęcią o jakimkolwiek wzniosłym jej porywie, choćby praca jego narodowa w zgoła przeciwnym szła kierunku.
To też wiadomą jest rzeczą, że do zagadnień kultury z przekąsem i niechęcią nie odnosi się żaden prawdziwy narodowy pracownik, choćby główna jego praca żadnego z tą kulturą nie miała związku: ale niechęć ta i odraza tkwi w jednostkach, odnoszących się do każdej pracy społecznej z leniwem ramion wzdrygnieniem. Ci zaś z pewnością najczęściej mają na ustach frazesy o wielkiej przełomowej chwili, skoro przystępuje się do nich z żądaniem wyrażenia choć drobnego ruchu w kierunku, pozornie nie związanym ściśle z oną chwilą przełomową.
Ludzi takich mnogo jest u nas, jak nie braknie ich nigdzie; tych też możemy pozostawić na uboczu.
Przecież nie należy oceniać społeczeństwa zbyt nisko; naród, który wydał cały szereg przepotężnych wyrazicieli niespożytego swego ducha, posiada cały zastęp ludzi pojmujących istotę swej kultury i odczuwających ważność podtrzymania jej tętna właśnie w chwili, kiedy zagłada i zniszczenie największe święci tryumfy.“