Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/61

Ta strona została uwierzytelniona.
59

prawem wiekuistem, jakiem jest związana brzoza polska, przesadzona w Szwajcaryi lub Włoszech, długo na wiosnę stojąca naga wśród kwitnących migdałów i kasztanów, dopóki jej ciepło tej pory, jakie zachodzi pod rodzinnem niebem nie zazieleni.“
To „MY“, to prześwięta posłannicza IDEA całego narodu, której istoty nie znamy — wieszczowie nasi szukali jej w Mesjanizmie, a nie nam pygmejom godzi się tę sprawę rozstrzygać — to jedno tylko wiemy, że mocą tej tajemniczej IDEI jesteśmy narodem i to narodem, wśród wszystkich innych do jakiegoś wielkiego celu wybranym, boć to przecież naród, powrozami siekany, na krzyż rozpięty, kopany, torturowany i do czerwieni rozpalonem żelazem w najstraszliwszych torturach przypiekany, a który jednakowoż, jak ongi święty męczennik Wawrzyniec, urąga swoim katom i woła, by go na drugą stronę obrócono, bo ta jedna już dosyć przypieczona.
Idziemy drogą, której celu nie znamy, ale idziemy nią w zwartym szeregu, gdzie, jak Garczyński mówi:

„…Pokolenie za pokoleniem
Ginie, jak w ogniu ofiary“ —

i to czyni z nas naród! Idziemy drogą ofiary, poświęceń, męczeńskich wysiłków, a kto rozkoszy tej drogi nie zaznał, niegodzien jest być „wolnym“, niegodzien przynależyć do narodu.
A, aby mieć z czego jak najbogatszą ofiarę czynić, uczył Polaków Szczepanowski, uczył Polaków wielki prałat Wawrzyniak, jak z jednego talentu — dziesięć się pomnaża.
Kto tego nie pojmuje, że wszystko, coćkolwiek czyni, ofiarę ma na celu, nie godzien jest tego świętego „MY“ i winien jest hańby, na którą Gedeon, gdy już drwami, wysieczonemi z świętego gaju, spalił Cielca Baala, skazał rzeszę, naokół niego zebraną, gdy miał Izrael oswobadzać: