Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/7

Ta strona została uwierzytelniona.








GARŚĆ WYJAŚNIEŃ.

„Kto ma duszę niech wstanie! niech żyje! bo jest czas żywota dla ludzi silnych!” woła Słowacki w „Anhellim”. Celem dążeń panowanie w Duchu, drogą do celu wiodącą, to ofiara — przez ofiarę zbliża się czas tego żywota silnych.
„Z niebywałą ofiarnością pospieszyła Wielkopolska na pomoc zniszczonemu klęską wojenną Królestwu, stała się przytułkiem dla bezdomnych, śpichrzem dla głodnych, i w dalszym ciągu łagodzi nawet ponad miarę możności głód materyalny swej braci — ale to nie wszystko.
W nowej sile odżyła w Wielkopolsce w ten „Pańskiego gniewu straszny dzień”, w którym dusza Polski najgłębiej cierpi, święta dostojna tradycya Raczyńskich, Działyńskich, Libelta, Marcinkowskiego, Woykowskiego, Wężyka, Dembowskiego, całego wspaniałego zastępu dusz, który właśnie przed trzyćwierci wieku temu, utworzył gościnną magnacką ostoję dla rozbiegającej się na wsze strony umysłowości ducha narodu. W nowym blasku roziskrzyła się tradycya onego chlubnego okresu w życiu Wielkopolski, kiedy Poznań zogniskował w sobie wszystkie po roku 1831 rozproszone siły, i stał się ośrodkiem całej jej współczesnej twórczości. Odżyła świetna tradycya, a z nią zbudziło się wśród pewnego odłamu naszego obywatelstwa, które zdołało sobie uświadomić, że dla Polski literatura i sztuka ma wogóle całkiem inne znaczenie, aniżeli w życiu jakiegokolwiekbądź narodu, iż w sztuce,