Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/75

Ta strona została uwierzytelniona.
73

stanie się istotnie tem, czem w programie swoim stać się obiecuje:
Macierzą prawdziwą dla myśli polskiej, latarnią morską na wrogim cyplu skał wśród odmętów szalejących burz. Araratem, na którym skołatana arka duszy narodu w dumnej chwale osiądzie i może już w niedalekiej przyszłości wspaniałym „Domem Naszym“.
„Ons Huys“! Ten niepokojący, bolesny, a tak przebogaty sen ubogiego człowieka!
Dręczy mnie ustawicznie i spokoju mi nie daje, a jednakoż nie chciałbym się za nic go pozbyć, a jest-ci on mi największem pokrzepieniem w wszelakiej udręce, najsilniejszem bodźcem do życia w wszelkim upadku ducha.
Jak ja sobie wyobrażam ten „Nasz Dom“?
Posłuchajcie:
Pisze Jerzy Hulewicz w swojej odpowiedzi na artykuł: Co robić?, że „Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych“ stało się poważną pomocą dla artystów całej Polski, że społeczeństwo Wielkopolskie coraz gorliwiej popiera wysiłki tej organizacyi, że zdołało już kilkomadziesięciu tysiącami marek rocznie przyjść z pomocą artystom naszym.“
Czyżby nie można połączyć działalności tego Towarzystwa z „Ostoją“ i zadzierzgnąć między jedną i drugą instytucyą jak najściślejszych związków — a „Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych“ stałoby się jedną sekcyą działalności „Ostoi“?
Teatr polski w Poznaniu stał i stoi — pominąwszy krótki a niezmiernie cenny i ważny okres dyrekcyi Szczurkiewiczów — na niemożliwie, nizkim poziomie, urągającym najprostszym wymogom jakiegośkolwiek społeczeństwa, która sobie prawa do kultury rości — czyżby „Ostoja“ nie mogła się zająć reformą teatru poznańskiego? stawić go na tej wyżynie, na której magnacka ofiarność ś. p. Tadeusza Pawlikowskiego teatr krakowski postawiła? Nie mogłaby stworzyć małej sceny, w którejby przed oczyma zdumionego widza mogło przesunąć się przed oczy