Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/78

Ta strona została uwierzytelniona.
76

mógł powstać jakiś archeopteryx, praojciec niesłychanie bogatej przyszłości — jakiś mityczny Phoenix, który w własnym ogniu się spalił, by się w nowej chwale i potędze odrodzić.
Stara wrona kracze bezustannie w mej duszy, że z myśli, które dziś jeszcze uznane są za godne poszarpania, wyśmiania i wyklęcia, może powstać ten rzeczywisty cud, którego tradycya w piersiach żołnierza-Poznańczyka żyje.
Uporczywie i zawzięcie wierzę w możność spełnienia się mego snu.
Wierzę, bom poznał jednostki w Poznańskiem — wprawdzie tylko nieliczne jednostki, ale nie wątpię, że jest ich więcej, o których powiedzieć mogę to najświętsze, co o człowieku powiedzieć można:
Inni dają z swego nadmiaru — ale ci dają wszystko, całą miarę i nadmiar. Inni dają to, co zgarną strychulcem z przepełnionego korca. Ci zaś dają cały korzec i jego ogromny czub. Inni mielą żyto, a oddają plewy — ci zaś oddają mielone ziarno, a plewy rozsypują na wszystkie wiatry, bo się ich wstydzą.
I ci „wolni“ stworzyli podwaliny „Ostoi“ z jego „Zdrojem“ — czyżby Ci „inni“ nie mogli dać tego, co zgarną strychulcem? Czyżby w Poznańskiem ś. p. Józef Kościelski miał być ostatnim z magnatów?
A stara wrona kracze mi pocieszająco w mej duszy, że w tym czasie, w którym nadszedł czas żywota dla żywota silnych, znajdzie się magnat, któremu się uświadomi podniosła dostojność, obowiązek i posłannictwo, związane z tą szczytną nazwą, że nie zechce być i nadal „gorylem, który się bije w piersi i ryczy, że broni lasu, w którym obrywa orzechy i owoce ze swojem stadem!“
Małej ofiary z „nadmiaru“ potrzeba, zgarniętego czuba z przepełnionego korca, a „Poznań-Ostoją“ — dziś jeszcze Chimera — jutro stanie się płomienną, olśniewającą Rzeczywistością!