Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/79

Ta strona została uwierzytelniona.








ZAKOŃCZENIE:
ZEW DO NOWEJ „MŁODEJ
POLSKI“: DO JEJ ŻYWEJ,
WIDZĄCEJ WIARY.

Czyżby nie czas wreszcie zaprzestać ubożuchnych manifestacyi narodowych przez obchody jubileuszowe, stawianie fatalnych pomników, które — gdyby nie było innych dzieł — najsmutniejsze świadectwo rzeźbie polskiej wystawićby musiały — przecież dosyć już tych obchodów, uroczystości, jubileuszów, odświętnym zapałem wywoływanych przysiąg i ślubów, z których ani jeden spełniony nie został — naród wyzbyty bytu politycznego czem innem, jak chorągiewkami, śpiewem i „imponującymi“ pochodami powinien swe istnienie zaznaczyć.
Cóż nam przyniosła z takim niesłychanym aplombem przygotowana i tak niezmiernie kosztowna rocznica Grunwaldzka?
Pomnik dłuta A. Wiwulskiego, który ponoć pół miliona franków kosztował — parę jeszcze takich pomników, a człowiekowi z jaką taką kulturą artystyczną pobyt w Krakowie zostanie uniemożliwiony i — risum teneatis: dwieście tysięcy koron funduszu grunwaldzkiego dla Towarzystwa Szkoły Ludowej — a „ślubowano“, że z łatwością znajdą się dwa miliony! A takeśmy się strasznie odgrażali, że całej Europie „zaimponujemy“ naszym „obchodem“ grunwaldzkiej rocznicy!
„Względy polityczne“, a może też i inne nie pozwalały na szczęście polskiemu Poznaniowi, wyrzucać publicz-