Strona:Pył (opowiadanie norweskie) 016.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

ale jednak to było okropnie głupie. Stanowczo, Amelio, lepiej będzie oddać ich do szkoły, niż pozwolić, aby poddawali się tak wszelkim wrażeniom.
Żona nie odpowiedziała. O jedzeniu znów zapomniał. Po chwili wziął kęsek, ale w sekundę już nie pamiętał, że go trzyma na widelcu. I tak przy obiedzie siedzieliśmy przeszło godzinę, przyczem Atlung rozbierał i cytował Spencera „O wychowaniu”, nie bacząc na to, że ja zadałem mu pytanie, czy go czytał, z czego wnosić należało, że sam chyba również przestudyowałem go dokładnie. Punkt po punkcie cytował ustępy z książki i robił przytem swoje uwagi. Między innemi te, że jeśli według Spencera nauka o wychowaniu powinna być wprowadzoną do szkół, jako jeden z najważniejszych przedmiotów, to jednakże, bardzo wielu nie zdobędzie talentu wychowywania dzieci, bo to stanowczo jest talentem, który bardzo niewiele osób istotnie posiada.
On ze swojej strony chciał, jak tylko dzieci będą już dość duże, posłać je do pewnej pani, która, zdaniem jego, talent ten posiada. Mówił o tem, jakgdyby to była rzecz oddawna postanowiona. Zdziwiłem się, że nie mówiła mi nic o tem, gdyśmy przed przyjściem męża, mówili o wychowaniu dzieci.
Naraz Atlung chwycił za zegarek i przypomniał sobie, że musi się jeszcze spotkać z Hartmanem, swoim dysponentem, przeprosił mnie i wybiegł.
Droga do miasta, końmi, z wypoczynkiem, trwać musiała kilka godzin; przypuszczałem, że zostanę nie w porę, i postanowiłem pożegnać się po kawie. Pani Atlung przeprosiła mnie, że musi zaglądnąć do kuchni, a ja chciałem się trochę rozejrzeć po podwórku.
Na schodach doszedł mnie głośny śmiech dzieci, a za nim w ślad wymysł taki, że nie mogło mi się