Strona:Romeo i Julia (William Shakespeare) 020.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Będę dziś wskazać, a ręczę, że owa
Nieporównana w kąt się przed tą schowa.
Romeo. Pójdę tam, ale z obojętnem okiem,
Jednej wyłącznie poić się widokiem.
(Wychodzą).


SCENA III.
Pokój w domu Kapuletów.
(Wchodzi pani Kapulet i Marta).


Pani Kapulet. Gdzie moja córka? Idź ją tu przywołać.
Marta. Na moją cnotę! jużem ją wołała.
Julciu! pieszczotko moja! moje złotko!
Boże, zmiłuj się! Gdzież ona jest? Julciu!
(Wchodzi Julia).
Julia. Czy mnie kto wołał?
Marta.Mama.
Julia.Jestem, pani.
Co mi rozkażesz?
Pani Kapulet.Słuchaj. Odejdź, Marto;
Mam z nią sam na sam coś do pomówienia.
Marto, pozostań: przychodzi mi na myśl,
Że twa obecność może być potrzebną.
Julka ma piękny już wiek, wszakże prawda?
Marta. Ba, mogę wiek jej policzyć na palcach.
Pani Kapulet. Czternaście ma już lat, jak mi się zdaje.
Marta. Czternaście moich zębów w zakład stawię
(Chociaż właściwie mam ich tylko cztery)
Że jeszcze nie ma. Rychłoż będzie święto
Piotra i Pawła?
Pani Kapulet.Za parę tygodni,
Mniej więcej.
Marta.Mniej, czy więcej, czy okrągło,
Ale dopiero w wieczór na świętego
Piotra i Pawła skończy lat czternaście.
Ona z Zuzanką — Boże, zbaw nas grzesznych! —
Były rówieśne. Zuzanka u Boga —
Byłże to anioł! — ale, jak mówiłam,
Julcia dopiero na świętego Piotra
I Pawła skończy spełna lat czternaście,
Tak, tak; pamiętam dobrze. Mija teraz