(według ks. Józefowicza dwudniowy). Przez ten czas posłowie królewscy traktowali z paszą i hanem o preliminarjach pokoju, którego przedwstępnym warunkiem miało być odstąpienie od oblężenia Lwowa. Turcy żądali za to ustępstwo 20.000 dukatów[1] okupu. Posłowie zawezwali mieszczan do traktowania o tę kontrybucję i rozpoczęły się długie targi. Tymczasem Doroszeńko, stanąwszy obozem koło św. Jura, ztamtąd i z góry Szembeka (Wronowskich) nie przestawał strzelać do miasta. Zaproszono 1. października na ratusz bawiącego w mieście władykę Szumlańskiego, i ten po niejakiem wahaniu się wyszedł do Doroszeńki i wymógł zapewne na nim zaniechanie ognia. Tego samego dnia przyszedł na ratusz chłopak jakiegoś mielnika, który cudownym sposobem przemknął się przez obóz tatarski i turecki z grubą paczką listów od Haneńki, atamana wiernych Rzeczypospolitej Kozaków, który w 5000 koni wraz z Łużeckim, kasztelanem podlaskim, od tygodnia stał pod Sokalem, czekając i nie mogąc doczekać się rozkazu królewskiego, by ruszyć na odsiecz Lwowa, Haneńko donosił o przybyciu pod Sokal marszałka i hetmana w. kor. Sobieskiego z wojskiem. Niedługo wszakże trwała radość wywołana tem doniesieniem, wieczór bowiem wrócili posłowie miejscy z obozu tureckiego. (Byli nimi: Jan Gąsiorowski konzul, Wojciech Kupiński ławnik, Gabryel Bernatowicz starszy Ormianin, Sebastjan Swarezewski, członek rady 40stu i ks. Gobrzydowski, proboszcz z Kamionki.) Ci donieśli, że na żądanie posłów królewskich przystali na okup, co do wysokości którego różnią się podania współczesne. To jest pewnem, że jak zaświadcza list wydany później przez króla Jana III pod
- ↑ Według ks. Józefowicza, Turcy żądali 2 miliony talarów lewkowych.