Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/142

Ta strona została przepisana.

dniem 15. marca 1677, miasto zapłaciło razem 116.636 złp. i grosz jeden. Połowę tego złożono natychmiast, na drugą połowę potrzeba było dać 10 zakładników ze wszystkich „stanów“ miasta, z wyjątkiem stanu duchownego, posłowie królewscy protestowali bowiem jak najmocniej przeciw oddawaniu księży w niewolę turecka.
Zebranie potrzebnej sumy odbyło się z wielkiemi trudnościami. Zimorowiez opowiada, że wraz z urzędnikami miejskimi komisarze królewscy w asystencji żołnierzy chodzili po domach i zabierali, co się zabrać dało. Szlachta mieszkająca w mieście usunęła się absolutnie od tej daniny, duchowieństwo także robiło trudności. Ks. kanonik Gawat powiada wszakże w relacji, przechowanej w kronice Józefowicza, że księża kapitulni dali 800 złp. gotówką, nieco sreber katedralnych i dwie beczki srebra z kościoła złoczowskiego, które u nich były złożone, razem około 300 grzywien srebra. Gdy to wszystko nie wystarczyło, zastawiono naczynie kościelne u Ormian, i tak nareszcie zebrano 10.000 talarów.
Ciekawe były stosunki podczas tego rozejmu. Przed bramą halicką i krakowską kupcy tureccy rozłożyli bazary z towarami swojemi, gdzie oprócz tego sprzedawali także niewolników. To samo czynili Tatarzy, ofiarując na sprzedaż ludzi i dobytek ich, plon zagonów rozpuszczonych po całym kraju. Zdarzało się, że niejeden mieszczanin tknięty litością, wykupywał jeńców, i tak jeden wykupił matkę z dzieckiem u piersi, drugi matkę z trojgiem drobnych dziatek, i wogóle wykupiono wiele niemowląt. Kilkudziesięciu jeńców uciekło Turkom do miasta, ztąd powstał swar między nimi a Tatarami, których obwiniali o kradzież niewolników. Pokazuje się także, że zapasy żywności w mieście były znaczne, podczas gdy Turkom głód dokuczał. Zimorowiez opowiada,