Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/25

Ta strona została przepisana.

schronienia przed dziczą zawołżańską, która zaprowadza, reformy w Królestwie, niektóre zabłądziły do Kainowa i doznały tam jak najserdeczniejszego przyjęcia. Czasem zjawił się także jaki powstaniec, ścigany w tych ustroniach, z obawy dostania się w ręce władz powiatowych, obwodowych i krajowych, i bawił tam, póki idąc o lepsze z obywatelstwem krajowem, nie zaproszono go w gościnę do Igławy lub Znajmu. Niechcąc finansów państwa narażać na tak niepotrzebne koszta, pan Zamirski przechowywał swoich gości jak mógł najlepiej. Gdym się zjawił, syn jego, młody Józef — o którym zapomniałem dotychczas wspomnieć, i który był zawsze bardzo dobrym chłopcem, ale miał wzrok nadzwyczaj krótki, — młody więc Józef, przywitawszy mię uprzejmie, szepnął mi tajemniczo do ucha:
— Wiesz? Henryk Plantagenet jest tutaj.
Otworzyłem oczy i uszy tak szeroko, że nawet Józio to spostrzegł, i zapytał mię z zadziwieniem równającem się mojemu:
— Jakto, nic nie wiesz o nim?
— Bardzo mało — odpowiedziałem — wiesz że już parę lat jak zdałem maturę; zapomniało się niejedno. Oóż on tu robi?
— Co robi, co robi! jest przecież komisarzem wo jennym województwa .......skiego, i wyparty przeważnemi siłami moskiewskiemi na terytorjum galicyjskie, schronił się do nas, bo go mają aresztować. Czegóż tak stoisz jak wryty?
— Bo widzisz mój Józiu, to wszystko mi się jakoś w głowie pomieścić nie może.
— A mnie się zdaje, że to rzecz bardzo naturalna.
— Jednak, uważasz, nie sądziłem, żeby potomek tak znakomitego królewskiego rodu, zrobił nam ten za-