Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/34

Ta strona została skorygowana.

przez bohatera z pod Żabnik, i utwierdzać go w tak szczytnych zamiarach.
— Wyście wszyscy powinni pójść — rzekła Wanda — i pan, co masz tak homeryczną szybkość w nogach, i ty panie Józefie; nie wielka was będzie szkoda. Ale ci, co się na coś więcej przydać mogą, niech teraz jeszcze zostaną w domu! — Mówiąc to, zachodziła się od płaczu.
— Zapewne — odrzekłem — ja i pan Plantagenet, powinniśmy już byli dawno opuścić Kalnów; ale Józio ze swoim krótkim zwrokiem, małym wzrostem i filigranowem zdrowiem, nie powinien się ruszać z domu, ho będzie tylko ciężarem tam, gdzie chodzi głównie o siłę fizyczną.
— Dobrze, dobrze, niech zostanie, ale niech się potem nie przyznaje, że jest moim bratem! — Ależ ja nie myślę zostać! — zawołał Józio z miną człowieka, który się rzuca na oślep przez Rubikon paragrafu 66. c. k. kodeksu karnego.
— Ani ja, ani pan Plantagenet, jak się spodziewam!
Lord Henry wyglądał zupełnie jak Kurcjusz, kiedy miał runąć z koniem w otwartą paszczę otchłani. Panna Wanda przynajmniej wyczytała na jego czole tę niezłomną determinację wielkiego Rzymianina, i zawołała słabnącym głosem:
— Kto ma takie zdolności i takie zaufanie współobywateli, powinien się oszczędzać dla ich dobra!
Chór dziewięciu panien zabrzmiał potakiwaniem, na te słowa, i uchwalono jednogłośnie, że lord Plantagenet popełni wielką zbrodnię, jeżeli narazi swoje drogie życie.