Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/38

Ta strona została skorygowana.

nemi myślami. Józio medytował, czy nie możnaby strzelać ze sztućca za pomocą lornety — i czy nie lepiej mu pójść do kosynierów, gdzie dosyć jest widzieć Moskala na dwa kroki. Ja zastanawiałem się nad futrem i nad berlaczami pana Henryka, które miały w sobie coś nadzwyczaj powabnego, i zaczynałem pojmować doktryny komunistów francuskich. Byłem przekonany, że pan Henryk nie myśli nam towarzyszyć do końca — i próbowałem odgadnąć, jak się później z tego wykłamie w Kalnowie, o czem nie wątpiłem, że mu się uda. On zaś rozważał w myśli wszystkie szanse, które go czekały, gdyby się rzeczywiście dał zawieźć napowrót do Królestwa. Moskali można było spotkać kilka albo kilkanaście tysięcy, wszyscy uzbrojeni w gwintowane karabiny, i zaopatrzeni w sześćdziesiąt ostrych nabojów, co czyni razem stotysięcy wystrzałów, albo jeszcze więcej. Prawda, że większa część kul idzie za wysoko albo za nisko, albo bokiem, ale któż mógł ręczyć, że jedna z nich nie wybierze sobie właśnie to miejsce, gdzie będą niedźwiedzie pana Henryka? Pięć i pół stopy wysokości, a dwie szerokości, to jest jedynaście stóp kwadratowych, na tej przestrzeni możnaby pomieścić tyle ołowiu, ile go wystrzeli bataljon dający ognia obydwoma szeregam i, a w takim razie pan Henryk wyglądałby zupełnie jak przetak, odliczywszy już nawet wszystkie mankamenta, jakie go mogły spotkać przy ataku na bagnety. Uwagi tego rodzaju spowodowały go, że postanowił pojechać na bok z jaką misją, zaraz z pierwszego miasteczka, gdzie będzie można dostać konie pocztowe.
Niezadługo zawitaliśmy też na popas do Rogocina, gdzie się mieści urząd powiatowy, podatkowy i pocztowy