dzie i piękna jak anioł, ale zawzięta jak sto djabłów kobieta.
Prawie jednocześnie, jeżeli się nie mylę co do daty, powstała nam myśl, że pan Łąkowski nie mogąc do połatania swojej fortuny znaleźć stosownego posagu, nadużył funduszów narodowych.
Mamże być szczerym aż do bezczelności, jak jaka; francuska autorka miłosnych pamiętników, czy też upiększyć się i pozować jak nasz gadatliwy nieprzyjaciel, pan de Lamartine? Zdaje mi się, że otwartość, byle bez czynizmu, zjedna mi więcej przyjaciół, niż szarlatańskie przechwalstwo — wyznam tedy, że podejrzenie to cieszyło mię trochę. Złapałem pana Henryka kilka razy na kłamstwie, posądzałem go nie bez przyczyny o tchórzostwo, teraz znalazła się nowa plama na tem słońcu kalnowskiem, obok którego biednemu człowiekowi nie wolno nawet było być księżycem. Zacierałem więc ręce, w duchu, po tem odkryciu, bo jak powiadam, nie cierpiałem pana Henryka, choć mi właściwie osobiście nie złego nie zrobił. Nie rozumiem teraz, co mi to szkodzie mogło, że się podobał pannie Wandzie, że chciał w jej oczach uchodzić za bohatera, że w tak niekorzystnem świetle przedstawił nas wszystkich, którzyśmy się bili, podczas gdy on wygodnie jechał sobie do Galicji, i że mię za to panna Wanda po dawnej znajomości, nieraz uczciwie wyłajała, chociaż się jak najusilniej starałem uniewinnić z niesłusznego zarzutu. Koniec końców — byłem pewny, że lord Plantagenet przywłaszczył sobie owe dziesięć tysięcy rubli, a pewność ta sprawiała mi zarazem uciechę i oburzenie. Panna Henryka i stary borsuk podzielali podobnoś w zupełności moje uczucia, jak to się ze skutków okazało.
— Mój panie — odezwała się panna Kotwicka —
Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/48
Ta strona została przepisana.