twierdzenie pańskie nie może być rękojmią, że kwit, o którym pan mówisz, istnieje w rzeczywistości. Kto się — jak często mija z prawdą....
— Kto tak bezczelnie kłamie — poprawił zaperzony Siedlak, nieposiadając się ze złości.
Z nas wszystkich, on jeden podobnoś widział w tem wszystkiem najjawniej to, co nas najbardziej powinno było obchodzić, to jest, prawdopodobieństwo znacznej materjalnej straty dla ogółu.
— Kto woli kijem dostać, niż narazić się na jedne kulę, a chwali się że tysiącom czoło stawiał.... — dodałem z mojej strony, ośmielony ogólną tą manifestacją uczuć.
Trzy te urwane frazesy jakby trzy pioruny spadły niespodzianie na pana Henryka, tak, że nieborak stracił zupełnie jedyny rodzaj odwagi, którym się mógł poszczycić, a który był całkiem cywilnej natury. Spojrzał, a raczej próbował nam spojrzeć w oczy, i spotkał się z spojrzeniami, które go jeszcze mocniej do ściany przyśrubowały. Zmięszany, zastraszony, stał tam przed panną Henryką jak delikwent, schwytany na gorącym uczynku, i tą postawą swoją utwierdził nas nie mało w niesłusznem naszem posądzeniu.
— Stosownie do rozkazu jenerała — rzekła dalej panna Henryka — odstawię pana więc do jego obozu, gdzie się pan wytłumaczysz, jak będziesz mógł.
— Co, do obozu? — jęknął pan Henryk. — Czyż państwo macie rozum! A cóż bym ja tam w obozie robił? Ja jestem słaby — mam nieznośny ból w boku, i już czuję, że dostanę zapalenia płuc. Przytem ja mam interes do Siekierowa, gdzie zostawiłem konie, bryczkę i furmana. Ja teraz na żaden sposób nie mogę jechać — do obozu; ja tam nie pojadę!
Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/49
Ta strona została przepisana.