Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/58

Ta strona została przepisana.

a zawsze to jest ktoś, co ciągle jest przy sztabie, koło dowódzcy, a nawet w razie potrzeby musi go pewnie zastępować. Nie inaczej, ja byłem adjutantem!
I nakreśliwszy coś jeszcze na papierze, który miał w ręku, wylazł na resztę schodów, i wszedł do redakcji Kurjera.
Poważny jegomość w okularach, nadzwyczaj ugrzeczniony, przyjął go ukłonem i prosił siadać. Reszta indywiduów, znajdujących się w pokoju, nie ruszyła się od stolików, i wśród ogólnej ciszy słychać było tylko skrzypienie piór po papierze. Widocznie redagowano tu jakieś bardzo poważne pismo. Jedni współpracownicy zanurzeni byli w foliantach encyklopedji, stojącej na biurku, drudzy piłowali i przyprawiali korespondencje przysłane z kraju i z zagranicy, lub układali takowe przy pomocy dzienników zamiejscowych. Inni wybierali z tych ostatnich najważniejsze doniesienia, które mogły służyć do ułożenia pikujących telegramów, a jeszcze inni przysmarzali nowinki brukowe dla mniej inteligentnej publiki. Jeden tylko, najsłuszniejszy ze wszystkich, nie robił nic, i ten przyjmował naszego bohatera; zaraz też lord Plantagenet p oznał, że to musi być „naczelny i odpowiedzialny redaktor i wydawca Kurjera.“
— Mój panie — rzekł do niego dawnym swoim arystokratycznym tonem, rozpierając się na sofie — jestem wysłany zagranice kraju przez jenerała ***, w nader ważnym interesie. Bawiąc w tem mieście u mego kuzyna, księcia Y, przeglądałem pański dziennik i spostrzegłem, że brakuje w nim kilku szczegółów nader ważnych z ostatniej bitwy. Kazałem memu sekretarzowi, żeby je ułożył, i przynoszę mu oto tę korespondeneyjkę.