Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/60

Ta strona została przepisana.

z najbliższego i jedynie prawdziwego źródła, jesteśmy w stanie obznajomić naszych czytelników z prawdziwym biegem wypadków. Oto co nam donosi nasz korespondent, jeden z najczynniejszych i najwaleczniejszych uczestników ostatniej walki, stoczonej przez oddział jenerała ***:
„□ Podczas gdy nieprzyjaciel zaatakował nasze lewe skrzydło, kawalerja jego rzuciła się na furgony, znajdujące się w tyle oddziału, któreby się były z pewnością stały łupem nienasyconej chciwości wroga, gdyby nie dzielny adjutant H. Ł., który z największem narażeniem samego, siebie, rzucił się naprzeciw nacierającym kozakom i ubił ich dowódzcę. Przybiegający kosyniery potrzebowali już tylko ścigać pierzchającego nieprzyjaciela. Dzielny adjutant H. Ł. przytomnością swoją ocalił cały oddział, i z nieustanną gorliwością obiegał pole walki, roznosząc wszędzie rozkazy, póki nie został raniony w chwili gdy trzech infanterzystów nieprzyjacielskich zmusił do złożenia broni.“
Widzimy z tego artykułu, że szlachetny lord mianował się adjutantem, i że jeżeli zajedzie do Kainowa, to go sława już tam wyprzedziła, bo od kiedy on i Józio udali się do obozu, we wszystkich dziennikach krajowych żadna litera nie ujdzie uwadze zacnych mieszkańców tego ustronia, a tem mniej takie dwie litery, jak H. Ł.
Widzimy nadto, że ten pan H. Ł. był rannym. W jaki sposób — to należy do niewydanych dotąd tajemnic miasta powiatowego C w Galicji. Próbujmy odchylić mistyczną zasłonę, pokrywającą ten wypadek, należący już dzisiaj do historji, skoro był wydrukowany w Kurjerze, i przyczynił się do podtrzymywania ducha i popierania sprawy narodowej, a co więcej, był jedną