Brakiem wiadomości jednak się nie zmartwił, nieświadomie odsuwał od siebie przykrości.
Ingryda przeczuwała, że stan podobny nie może zawsze trwać, i że nadejdzie chwila, gdy zmuszony będzie zdać sobie sprawę co do swego stanu. Tymczasem niech wypoczywa, niech nabiera sił. Jeżeli ją pokocha, może uczucie to przyczyni się do jego odrodzenia. Po tylu latach smutku, trochę szczęścia spłynęło na dom w Münkshütte, ach, jakże ono było potrzebne.!
W tym czasie zdarzyło się, że w domu pastora, gdzie wychowywała się Ingryda, umarło dziecko. Stróż cmentarny kopał mu grób, obok mogiły, gdzie w roku zeszłym pochowano Ingrydę.
Gdy wykopał już kilka stóp ziemi, natrafił na róg sosnowej trumny Ingrydy. Przypomniał sobie gadki, które krążyły o zjawieniu się dziewczyny w domu pastora, w sam dzień pogrzebu. Żona pastora nie cieszyła się sympatją, zapewnie ktoś z parafjan przez zemstę ją nastraszył.
— Trzeba będzie opowiedzieć ludziom, jak nieboszczka mocno śpi, pomyślał sobie stróż uderzając łopatą w róg trumny.
Wieko trumny było nieco usunięte, brakowało jednej śrubki. Stróż przestał kopać, i zaczął gwizdać marsza pułku wermlandskiego, w którym niegdyś służył. Dodawszy sobie w ten sposób odwagi postanowił zbadać rzecz gruntownie. Grabarzowi nie wolno mieć wątpliwości co do śmierci