Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/131

Ta strona została przepisana.

że formalnie światło biło od nich. Młodzieńcy mieli żółte skórzane spodnie i zielone kamizelki z czerwonemi rękawami. Gertruda i Gunhilda miały szerokie białe bufiaste rękawy, różowe chustki skrzyżowane na piersiach: spódniczki z materyi prążkowanej obszyte były czerwonem suknem a wielkie fartuszki zrobione były z tej samej różowej materyi co chustki.
Idąc podczas pięknego wieczora letniego, milczeli zrazu wszyscy. Gertruda czasami ukradkiem spoglądała na Ingmara i myślała o tem, że zadał sobie tyle trudu, aby się nauczyć tańczyć. Czy to te myśli o Ingmarze, czy też nadzieja tanecznych rozkoszy spowodowały to, że Gertruda zaczęła marzyć i fantazować i pozostała cokolwiek w tyle za innymi, aby swobodnie oddawać się swym marzeniom. Wymyśliła sobie małą historyę, jak to się stało, że drzewa dostały nowych liści.
„Stało się to zapewne tak“, myślała sobie, „że drzewa, które przez całą zimę spały spokojnie, zaczęły nagle śnić. I śniło im się, że nastało już lato. Widziały pola pokryte zieloną trawą i falującem zbożem a na krzakach róż jaśniały dopiero co rozkwitłe róże. Rowy i nasypy przesłonięte były liśćmi lilii wodnych, po kamieniach wiły się powoje a ziemia leśna znikała zupełnie pod dzwonkami i anemonami. A wpośród tego wszystkiego, co było przykryte i przybrane, tylko drzewa stały