Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/141

Ta strona została przepisana.

cem, ale Ingmar Ingmarson musi przecie zjeść kęs chleba pod moim dachem“.
Podczas gdy młodzi ludzie jedli, przysunął niski trój nożny stołek, usiadł wprost Ingmar a i patrzył mu się w oczy. „Chcesz więc zostać nauczycielem?“ zapytał. Ingmar siedział przez chwilę ze spuszczonemi oczyma; kąciki ust rozszerzyły się trochę, jakgdyby do śmiechu, odrzekł jednak całkiem smutnem głosem. „W domu mnie nie potrzebują“. — „Tak, nie potrzebują ciebie w domu?“ rzekł stary. „Skąd wiesz, czy dwór ciebie nie potrzebuje? Eliasz żył tylko dwa lata, kto wie jak długo Halfvor żyć będęie?“ — „Halfvor jest silnym człowiekiem.“, rzekł Ingmar. — „Ale wiesz przecie, że Halfvor ustąpi się z dworu, skoro tylko będziesz mógł go odkupić“, — „Nie będzie takim głupim, aby mi oddał dwór ingmarowski, skoro go już ma w swem posiadaniu“.
Podczas tej rozmowy Ingmar ujął ręką krawędź stołu. Był to prosty sosnowy stół z grubą płytą. Nagle rozległ się trzask; Ingmar odłamał kawałek rogu.
Ingmar Silny siedział naprzeciwko i mówił podnosząc rękę. — „Nie, nigdy nie odstąpi ci dworu, jeżeli będziesz nauczycielem“. — „Tak sądzisz?“ — „Sądzisz, sądzisz“, rzekł stary. Zaraz poznać, gdzieś był wychowany. Czyś ty kiedy