Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/157

Ta strona została przepisana.

mali powóz i słuchali kazania, a gdy ruszyli dalej, człowiek ów wstał i zawołał owe słowa.
Niektórzy mówili, że kobieta wydawała im się znajomą. Mniemali, że to musiała być jedna z córek Ingmara, która wyszła za mąż w Ameryce a ów człowiek musiał być jej mężem. Nie łatwo to jednak kogoś poznać, którego widziało się młodem dziewczęciem w zwykłym stroju chłopskim, a kto powraca w miejskiem ubraniu jako osoba dorosła.
Karina myślała to samo o Dagsonie, co ów obcy człowiek; można to już było poznać po tem, że nigdy nie kazała się już zawieść do Domu misyonarskiego.
W całej parafii wszczął się silny ruch religijny. Na wszystkich zgromadzeniach działy się nawrócenia i przebudzenia, jak gdyby każdy znajdywał właśnie to, za czem tęsknił.
Nikt jednak z wszystkich tych ludzi o których Karina słyszała, nie potrafił ją nakłonić, by się cierpliwie poddała karze, którą Bóg zesłał na nią.


∗             ∗

Birger Larson miał kowala, którego kuźnia leżała przy gościńcu. Kuźnia była mała i ciemna, i miała zamiast okna dziurę i drzwi niziutkie. Birger Larson sporządzał wielkie noże, naprawiał zam-