Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/164

Ta strona została przepisana.

Skoro człowiek obcy widział, że Brygita płacze, wstał i zbliżył się ku drzwiom a gdy już był na progu, odwrócił się, popatrzył raz jeszcze przenikliwie na Brygitę, odchrząknął i rzekł głębokim głosem: »Nie zrób sobie niczego złego, blizkim jest już czas, kiedy będziesz mogła żyć sprawiedliwie“.
I odszedł. Kroki jego słychać było na terasie i na drodze, w miarę gdy się oddalał.
Brygita pospieszyła do tylnej izby, zdjęła powróz i odstawiła drabinę do sklepu. Potem usiadła cicho na skrzyni i przez kilka godzin siedziała tak nieruchomie.
Miała takie uczucie, jak gdyby długo, długo wśród ciemnej nocy wędrowała, i to wśród nocy tak ciemnej, że dłoni przed oczyma nie można było widzieć. Zabłądziła i nie wiedziała, gdzie się znajdowała, a na każdym kroku bała się, że zapadnie się w bagno, lub zleci w przepaść. Ale oto ktoś zawołał na nią, ażeby dalej nie szła, lecz usiadła i czekała aż dzień nastanie. Cieszyła się, że mogła już zaniechać tej niebezpiecznej wędrówki, a teraz siedziała i czekała aż dzionek nastanie.


∗             ∗

Ingmar Silny miał córkę imieniem Anna-Liza. Była ona od wielu lat w Chicago i wyszła tam za mąż za Szweda Hellguma, który był przełożonym