Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/181

Ta strona została przepisana.

się bardzo. Ingmar podziwiał Hellguma i uważał go za najdoskonalszego z ludzi, których poznał. Nigdy jeszcze nie spotkał człowieka tak mężnego wymownego i pewnego siebie.
Czasami, gdy Ingmar miał wiele do czynienia, Hellgum zdejmował surdut i pomagał mu w tartaku; wtedy Ingmar był niemym z podziwu, bo nigdy nie widział jeszcze człowieka o takiej sile.
Teraz Hellgum wyjechał na kilka dni, ale miał wkrótce powrócić.
»Tak, skoro tylko rozmówisz się z Hel’gumem, przyłączysz się do nas“, rzekła Karina. Ingmar myślał tak samo, chociaż było mu trochę przykro, przystąpić do rzeczy, której ojciec jego nie byłby pochwalił.
„Ależ właśnie ojciec zawsze nas uczył, ażebyśmy kroczyli drogą przez Boga wskazaną“, rzekła Karina.
Tak, wszystko to było pięknie i dobrze, a Ingmar nigdy nie myślał, jaka to była wspaniała rzecz być znowu między ludźmi.
Jednej tylko rzeczy brakowało mu, że nikt nie mówił o Gertrudzie, córce nauczyciela. Przykro mu to było, bo nie widział Gertrudy przez cały rok. Przedtem nigdy nie czekał na to Przeszłego roku nie było dnia. ażeby ktoś nie wspomniał o Stormach.