Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/184

Ta strona została przepisana.

tyle władzy we wsi, co Hellgum, nawet Ingmar Wielki. Umie on dziecko odłączyć od rodziców, głosząc, iż kto się doń przyłączy nie może żyć dłużej między grzesznikami. Na skinienie Hellguma brat porzuca brata, przyjaciel przyjaciela, a narzeczony narzeczoną.
Doprowadził do tego, że ubiegłej zimy były kłótnie i niesnaski w każdym domu. Tak, Ingmar Wielki byłby tem z pewnością ucieszony! I byłby poszedł na łeb na szyję, za Hellgumem. O tak, z pewnością!“
Ingmar spoglądał to w górę, to w dół wąwozu i byłby najchętniej zabrał się i uciekł. Czuł przecie, że Ingmar Silny przesadza ale psuło mu to humor.
„O tak, rzekł stary nie przeczę, że Hellgum dokonał wielkich rzeczy, udaje mu się przecie i łączyć ludzi, tak że ci, którzy przedtem nienawidzili się, są dziś przyjaciółmi. I bierze od bogatych a daje ubogim, i doprowadza do tego, że ludzie nanawzajem czuwają nad sobą! Mówię tylko, że szkoda jest tych drugich, których tamci nazywają dziećmi szatana, nie dopuszczając ich do siebie, ale ty naturalnie innego jesteś zdania.
Ingmara gniewało to, że stary tak źle wyrażał się o Hellgumie.
„Jak spokojnie żyliśmy przedtem tu we wsi!“ rzekł Ingmar Silny. „Minione to czasy. Za Ingmara