Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/210

Ta strona została przepisana.

Wtedy Ingmar zatrzymał się; objął ramionami pień drzewa, aby nie upaść i śmiejąc się nieufnie rzekł:
„Możebyś Hellguma odesłała napowrót do Ameryki?«
Karina spojrzała na kałużę krwi, która nagromadziła się koło lewej nogi Ingmara. Usiłowała swe myśli zebrać, aby uprzytomnić sobie, czego brat od niej żądał. Znaczyło to, że miała opuścić piękny ogród rajski, w którym przebywała przez zimę, i rozpocząć nanowo żywot w biednym, nędznym świecie grzechu, który porzuciła była.
Ingmar zwrócił się twarzą do niej; twarz była żółta, jak wosk, a skóra na skroniach i nosie zdrętwiała, jak u umarłego. Ale gruba warga dolna wystawała bardziej rozkazująco niż kiedykolwiek, a ostry rys dokoła ust występował zupełnie wyraźnie.
„Zdaje mi się, że Hellgum i ja nie możemy pozostać razem w tej wsi«, rzekł Ingmar, „ale widzę już, że ja będę tym, który będzie zmuszonym ustąpić“.
„Nie“, rzekła szybko Karina, „jeżeli pozwolisz, abym cię pielęgnowała i zostaniesz przy życiu, przyrzekam ci, że postaram się o to, aby Hellgum wyjechał“.