Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/211

Ta strona została przepisana.

»Pan Bóg ześle nam innego zbawcę«, myślała Karina, mówiąc te słowa, „ale nie widzę innego wyjścia i muszę zrobić czego żąda Ingmar“.

∗             ∗

Ingmar miał ranę opatrzoną i leżał w łóżku. Rana nie była niebezpieczna, miał tylko przez kilka dni zachowywać się spokojnie. Leżał w górnej izbie na piąterku, a Karina siedziała przy jego łóżku.
Przez cały dzień Ingmar majaczył w gorączce, przeżywał raz jeszcze to wszystko, co mu się zdarzyło, a Karina wnet zrozumiała, że nietylko Hellgum i tartak był powodem jego zmartwienia.
Wieczorem uspokoił się i był przytomny, a Karina rzekła do niego: „Przyszedł ktoś i chce z tobą mówić“. Ingmar odrzekł, że czuje się zbyt zmęczonym, aby mógł z kimś rozmawiać. — „Ale zdaje mi się, że to będzie dobrze dla ciebie«.
Po chwili Gertruda weszła do pokoju. Była uroczysta i wzruszona Ingmar kochał Gertrudę oddawna i wtedy już, kiedy była kapryśna i figlarna, ale wówczas zawsze coś się w nim opierało tej miłości. Ale teraz Gertruda przeszła ciężki rok pełen tęsknoty i niepokoju i to ją tak zmieniło, że Ingmar patrząc tylko na nią odczuł potężne pragnienie pozyskania jej miłości.
Gdy Gertruda przystąpiła do łóżka, zakrył sobie ręką oczy.