Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/252

Ta strona została przepisana.

I nagle kilku z nich wydało głębokie westchnienie, a twarze ich rozjaśniły się uśmiechem.
Wtedy córka Ingmarów Karina, rzekła drżącym od wzruszenia głosem: „Słyszę głos Pana, który mię woła“.
Córka burmistrza, Gunhilda wyciągnęła ramiona w zachwycie, a łzy spływały jej po policzkach. „Ja również mogę jechać“. „Głos Boży woła mnie“.
Potem Krisler Larson i żona jego rzekli prawie jednym tchem: „Słyszę dźwięk w uchu, że mam podążyć z wami. Słyszę, że głos Pana mnie woła“.
Powołanie przychodziło teraz od jednego do drugiego i zarazem opuszczała ich trwoga i smutek. Wielka, potężna radość napełniała ich serca, nie myśleli już o dworach i o krewnych swoich, myśleli tylko o tem, że gmina ich powtórnie zakwitnie i jaka to rzecz wspaniała być powołanym i żyć w mieście Bożem.
Teraz już większa część usłyszała wołanie, ale do Halfvora Halfvorsona ono jeszcze nie przybyło. Przechodził on ciężką walkę wewnętrzną modląc się i był głęboko zasmucony, gdy myślał: „Bóg nie chce mię powołać, jak powołał innych. Widzi, że bardziej miłuję moje niwy i łąki, niżeli Jego Słowo. Nie jestem godnym łaski“.