Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/125

Ta strona została przepisana.

czynie ze śniadania. I tu również widział ścisły porządek i największą prostotę.
I raz jeszcze sługa jego Machmud zdobył się na odwagę i rzekł go niego: „Czy to możliwie, o Panie,“ aby ci ludzie, którzy sami sporządzają sobie suknie i pieką sobie chleb, zamieniali się w nocy na flecistów i tancerki?“
A Bąram Pasza nie znalazł odpowiedzi.
Szedł przez wszystkie lokalności swego domu bardzo wytrwałe. Był w wielkiej sypialni męskiej i widział porządnie usłane, proste łóżka. Był w pokojach rodzinnych, gdzie mieszkali rodzice wraz z dziećmi. Wszędzie tu widział czysto wymiecione podłogi, białe firanki, piękne meble z jasno bajcowanego drzewa, ładne chodniki i bawełniane kraciaste kapy.
Wtedy coraz większy gniew ogarniał Barama Paszę, i rzekł do Machmuda: Ci chrześcianie są zbyt podstępni. Rozumieją się na tem, by ukryć swe grzeszne życie. Spodziewałem się, że zastanę podłogę zasypaną łupinami z pomarańcz i popiołem z cygar. Myślałem, iż ujrzę kobiety gawędzące, palące fajki i malujące paznoknie.“
Na koniec wszedł po białych marmurowych schodach de sali zgromadzeń. Była to dawniej sala przyjęć Paszy, lecz obecnie ustawiono w niej na sposób amerykański pojedyńczemi grupami stoły i krzesła; prócz tego były tu książki i czasopisma,