Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/331

Ta strona została przepisana.

pałały, czasami podnosili oczy z nad papieru i topili wzrok w sobie, a oczy ich były ciemniejsze i bardziej błyszczące niż zwykle.
Gdy nareszcie doszli do ostatniego arkusza, widział Ingmar, że Gertruda przytuliła się zupełnie do Boa, trzymali się w objęciach uroczyście i z wielkiem wzruszeniem. Z wszystkiego, co czytali nie zrozumieli może nic prócz tego, że odtąd nic nie stoi już na przeszkodzie ich miłości. Ingmar złożył w cichości duże swe ręce, które wyglądały, jak ręce starego, życiem steranego człowieka, i dziękował Bogu. I długo trwało, zanim ci trzej ludzie poruszyli się.

∗             ∗

Koloniści zebrali się w wielkiej sali do modlitwy porannej. Była to ostatnia godzina modlitwy w Kolonii, w której Ingmar miał uczestniczyć. Wraz z Gertrudą i Boem mieli za kilka godzin odjechać do Jaffy.
Poprzedniego dnia Bo doniósł pani Gordon i kilku głównym osobom w Kolonii, że ma zamiar towarzyszyć Ingmarowi do swojej ojczyzny i już stale tam pozostać. Był przy tem zmuszony opowiedzieć całą historyę Ingmara. Pani Gordon namyślała się długo o tem co słyszała i rzekła potem: „Zdaje mi się, że nikt nie może wziąć na siebie odpowiedzialności, uczynić Ingmara jeszcze