Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/81

Ta strona została przepisana.

niejako gwar wojenny, nadciągające do napadu wojska i szturmujących na wielkich wozach królów«
„Oto Jerozolima przemocy, gwałtu i wojny“, myślimy, i przeraza nas myśl wszystkich krwawych czynów i całej zgrozy roztaczającej się przed duszą naszą.
I może na staje chwila, iż pytamy się, czy może to jest owa Jerozolima, co ludzi zabija. Ale natychmiast ściągamy ramionami i myślimy. „Nie, to niemożliwe; zbyt dawno już, że dźwięczały tu oręże i płynęła krew strumieniami.
Lecz idźmy dalej.
Skoro skręcimy o róg muru i dojdziemy do wschodniej części miasta przedstawia się widok znpełnie odmienny. Jesteśmy wtedy po świętej stronie miasta. Tu przychodzą nam na myśl starzy arcykapłani i słudzy kościelni. Obok muru jest „Plac Skarg“, gdzie rabini w długich czerwonych lub niebieskich aksamitnych kaftanach opłakują wyroki Sądu Bożego. Tu wznosi się góra Moria wraz z wspaniałym placem przed świątynią. Przed murem okolica obniża się ku dolinie Josafata z wszystkiemi jej grobami, a z drugiej strony doliny widać Getsemans i górą Oliwną, gdzie Jezus wzniósł się ku niebu. Widać tu także słup w murze, gdzie stanąć ma w dzień Sądu ostatecznego Chrystus, trzymając jeden koniec cienkiej, jak włos nitki, gdy Mohamed na górze Oliwnej trzy-