Strona:Selma Lagerlöf - Królowe Kungachelli.pdf/37

Ta strona została przepisana.

się na przystani królewskiej, gdzie na kotwicy stał okręt Sygryd. Na brzegu spotkał świtę królowej w srebrnych hełmach i w strojach, naszytych złotym galonem.
Wszechwładna stała na pokładzie, zachwycając się wspaniałością i bogactwem Kungachelli. Patrzyła na miasto tak, jak gdyby uważała się już za jego władczynię.
Zobaczywszy Sygryd, król natychmiast przypomniał sobie młodą kobietę, która wychodziła z kościoła z twarzą tak smutną i nieszczęśliwą.
— Kto ona? — pomyślał. — Zdaję mi się, że jest piękniejszą nawet od Wszechwładnej.
Gdy królowa uśmiechnęła się doń, przypomniał sobie, jak łzy zabłysły w oczach tamtej kobiety. Twarz jej tak utkwiła w pamięci Olafa, że mimo woli porównywał ją z rysami twarzy Wszechwładnej. I w skutek tego porównania bladła cała piękność królowej.
Zauważył, że Sygryd ma złe oczy i zmysłowe usta. W każdej linji jej twarzy dopatrywał się jakiejkolwiek wady. Widział, że wogóle jest mimo to piękną, lecz już nie uważał powierzchowności jej za ponętną. Zaczął się jej obawiać, jak gdyby była jadowitą, błyszczącą żmiją.
Kiedy Sygryd ujrzała króla, na usta jej wypłynął triumfujący uśmiech.
— Nie oczekiwałam cię tak wcześnie, królu Olafie, — powiedziała. — Myślałam, że jesteś na mszy.